Dopiero próbując wejść w relację z kimś nowym zauważamy jak nam inni ''nasyfili'' w głowach.
Po prostu czasem
potrzebuję skulić się gdzieś w kącie ze słuchawkami w uszach, w których każda
nuta związana jest z innym wspomnieniem. zamknąć oczy, odetchnąć od tego co
przyziemne, od tego co mnie tutaj trzyma i myślami odpłynąć chociaż na chwilę,
gdzieś gdzie nie był jeszcze nikt. To takie trudne żyć ze świadomością, że nie
da się wrócić do tego co było dawniej, że nic już nie jest i nie będzie takie
samo. Wciąż powracają ludzie w snach, o których pragnęłam tak bardzo
zapomnieć. Pojawiają się koszmary, które przenikają coraz bardziej przez moją
podświadomość i zaczynają burzyć harmonię oraz spokój, o który tyle walczyłam.
Znów coś się złego dzieje we mnie. Powstaje mętlik, tysiące pytań, na które
brakuje odpowiedzi i ta wielka niechęć do wszystkiego.Bywają takie wieczory
kiedy rozmyślam nad wszystkim, rozmyślam nad swoimi błędami, których nie cofnę,
nad osobami za którymi tęsknie, o osobach których już nigdy nie odzyskam.
Nienawidzę tego choć to pomaga.. pomaga w ogarnięciu wszystkiego. Czasem chce
ukryć się przed światem. Schować się pod kocem z latarką. Czuje strach przed
ludźmi, bo nie chce by na mnie patrzono. Ukryć się w bezpiecznym miejscu i
przeczekać. Uciec od nich wszystkich jak małe dziecko, które właśnie zbiło
szklankę i boi się reakcji mamy. Po prostu czasem chciałabym zniknąć. Duszę
się. To powietrze jest tak ciężkie. Pełno tu wspomnień, niedokończonych
zdarzeń, niedopowiedzianych słów. Potrzebuję zmian, czegoś nowego. Innych
ludzi, innego klimatu, powietrza którym w końcu da się odetchnąć. Wydawało mi
się, że te marzenia, nadzieja i złudzenia mają sens. Wydawało mi się. Teraz nie
zostało nic, prócz kilku myśli. Których nie można nazwać marzeniami. Pozostała
pustka. Pozostała obojętność i nicość.